Prasa wędkarska a rzeczywistość

Witam,

Redaktor Wędkarza Polskiego w bieżącym roku, podczas rozmowy telefonicznej stwierdził, że koszty zarybienia naszych pomorskich rzek pochodzą z dotacji Ministerstwa Rolnictwa w ramach programu restytucji gatunków łososiowatych. Staraliśmy się Go przekonać, że to nie jest prawdą,  koszty są naszego Okręgu,  ……nasze stosunki się wyraźnie oziębiły.

Przekonany jestem, że nie z naszej winy.

Red. Marek Szymański ze Świata Wędkarskiego, czytając przeprowadzony ze mną wywiad w Dzienniku, napisał komentarz. Brzmiał on  mniej więcej tak: prominentny działacz, prezes okręgu PZW w Słupsku, by usprawiedliwić, brak zarybień, oraz totalne bezrybie na wodach PZW, winę za ten stan rzeczy zwalił na bobry!

Powszechnie wiadomo, że bobry odżywiają się roślinnością. Wniosek dla czytelnika jest oczywisty, nie dość, że nie zarybiają, to jeszcze kłamać nie umieją. Naiwniacy.

Pomyślałem sobie, ci co mnie znają i tak w to nie wierzą, ci którzy chcą w to wierzyć – i tak ich nie przekonam. Na forach internetowych pośmiano się ze mnie, radość dla „przyjaciół”.

Uznałem, że nie napiszę wyjaśnienia, nie będę zadzierał z prasą wędkarską.

Jednak zdziwienie moje wywołał wstępniak do numeru styczniowego tej gazety.

Red. Jacek Kolendowicz w pierwszej części,  /chyba słusznie/ napisał, że często dziennikarze pisząc o jakimś problemie, powinni sami zapoznać się z nim, sprawdzić wiarygodność wypowiedzi – użył terminy – ekspertów. Zrozumiałem, że dalej jestem „przypadkiem” na prominentnej funkcji w PZW.

Znane jest takie przysłowie, Panie Jacku „Przyganiał kocioł garnkowi”

Dziennikarz Wędkarza Polskiego bywał i bywa w Słupsku, mógł wstąpić do nas na kawę i zobaczyć oryginalne rachunki za zakupione ryby, od prof. Ryszarda Bartla uzyskać dane, jakie koszty zarybień ponosi Komisja Zarybień Ministerstwa Rolnictwa.

Mógł do mnie zadzwonić Marek Szymański i zapytać, o co chodzi z bobrami? Dwa lata temu uczestnicząc w Festynie, 1 – go stycznia, złamał kluczyk od samochodu. Chce się łowić, a wędki w bagażniku. Poprosił mnie o ratunek. W tym dniu znaleźliśmy fachowca, dorobił kluczyki. Marek złowił rybę. My na podsumowaniu wyróżniliśmy Go dyplomem

Największego Pechowca. Współczuliśmy, jak wędkarz – wędkarzowi.

Czy miał trudności z ustaleniem mojego numeru telefonu?

Z Jackiem wielokrotnie rozmawialiśmy telefonicznie. Prawdopodobnie ma zapisany mój numer telefonu. Czy mógł mnie zapytać o bobry lub dlaczego, nie zarybiamy naszych cennych wód? Dlaczego tego nie zrobił? Dlaczego „ekspertów” ośmiesza, bez rozmowy z nimi?

Moim zdaniem profesjonalizm w tym zawodzie polega na rzetelności i konfrontacji, wnioski zostają dla czytelnika.

Trzech dziennikarzy nie szukało prawdy u źródeł. Wydali wyroki. To się kiedyś nazywało, stracili kontakt z bazą.

Spełnili swój dziennikarski obowiązek /wierszówka/ – niestety minęli się z prawdą!

Wtedy i teraz nie napisałem do redakcji, nie wyjaśniłem, nie wytłumaczyłem. Jeżeli redakcji nie zależy na prawdzie, to po co pisać. W Słupsku są telefony.

 

Jestem w posiadaniu chyba wszystkich numerów obu gazet, od pierwszego począwszy, poprzez zmiany tytułów i młodzieńczych mutacji.

Czy od nowego roku będę kupował, kolekcjonował te gazety?

 

Mam pełną świadomość, że pisząc na mojej stronie, to co myślę o kochanych bobrach i zarybieniach, narażam się tym redakcjom. Jednak moim obowiązkiem, jako prezesa okręgu, jest dokonywanie właściwych ocen– jest prawda. Więc piszę.

Jako prezes, powinienem  dbać o dobre relacje z prasą, ale jak mówiła moja Mama „Na krzywe drzewo, każda koza wejdzie”

Jesteśmy  trzecim okręgiem w kraju pod względem ilości posiadanych wód górskich.

Wędkarze, sympatycy i przyjaciele wykonują niesamowicie cenne prace na rzecz naszych wód.

Tu powstały pierwsze naturalne tarliska, inkubatory skrzynkowe, coraz bardziej skuteczna ochrona tarlisk, Grupa Szybkiego Reagowania SSR, przepławki, skanery, liczniki, czujniki telemetryczne i wiele innych działań.

Oczywiście jest to zasługa kilkuset ludzi miłujących nasze piękne rzeki.

Życzliwe są dla nas samorządy gminne i powiatowe, a szczególnie Prezydent Miasta Słupska.

Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego o władzach województwa.

 Wszystkim za życzliwość, pracę, pomoc w 2007 roku bardzo serdecznie dziękuję. 

 

Nie jest to też moją zasługą, z wykształcenia historyka, po studiach podyplomowych, edukatora, doradcy metodycznego i nauczyciela.

Nie jestem ekspertem, ale chciałbym zdać egzamin u Pana Marka, z wpływu dzikich zwierząt na hodowlę ryb, tym bardziej, że jestem członkiem Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Będzie to też odpowiedź na E-mail, Jacka Engela – czy naprawdę ja to powiedziałem? /bóbr/

 

 W Rozporządzenie Ministra Środowiska o objętych ochroną gatunków dziko żyjących zwierząt: / Dz.U. z 2004 r, nr 220 poz. 2237/  .

W załączniku nr 1 są umieszczone gatunki objęte całkowitą ochroną gatunkową, m.in. perkozy, bociany, bieliki, orliki, kanie, rybołowy, mewy, rybitwy oraz norka europejska.

W załączniku nr 2 wymienione są gatunki zwierząt objętych częściową ochrona, tj. kormoran czarny, czapla siwa – jednak nie w obrębach hodowlanych – tu podlegają „odstrzałowi” przez cały rok.

Podobnie jest z ssakami takimi jak wydra i bóbr, z tą różnicą, że na obrębach hodowlanych wydra wyłączona jest spod ochrony.

Inaczej jest z bobrem, zgodnie z art. 56 ust. 2 ustawy o ochronie przyrody (Dz.U. z 2004 r. nr 92 poz. 880), wojewoda może zezwolić na redukcję populacji bobra. Jednak gdy bobry wyrządzą szkodę, np. na hodowli ryb, to odszkodowanie za straty ponosi Skarb Państwa, mówi o tym art. 126 wspomnianej ustawy.

 

Jaki wpływ na rybostan mają zwierzęta?

Duże straty w rybostanie powodują głównie:

– kormoran – który zjada 350 dkg ryb dziennie, podczas karmienia małych ilość ta podwaja się,

– perkoz – dorosły zjada 160 dkg dziennie, młody 100 dkg,

– czapla (siwa i biała) – współpracuje z kormoranem, wypłoszone przez kormorana ryby na          płytszą wodę zjada czapla, dziennie około 350 dkg, niektórzy twierdzą, że nawet do 800 dkg,

– rybitwy – zjadają 12 – 15 dkg dziennie,

– wydry – z rodziny łasicowatych, odżywiają się głównie rybami,

– norki amerykańskie – gwałtownie wzrasta ich ilość, ale konkurują z piżmakami, co powoduje zanik piżmaka,

– bobry – ssak należący do rzędu gryzoni.

Problem rozpoczyna się wówczas gdy zagęszczenie bobra przekracza 15 rodzin na kilometr kwadratowy. Na Podlasiu zagęszczenie wynosi ponad 40 rodzin. Nie posiadam danych z naszego terenu.

Szkodliwość bobra polega m.in., na drążeniu jam w groblach oraz doprowadzalnikach co osłabia ich konstrukcję i w efekcie prowadzi do katastrofy – rozerwania grobli. Budowanie tam oraz drążenie jam na doprowadzalnikach, a w Damnicy doprowadzalnik do Ośrodka ze stawami rybnymi wynosi 3 200 metrów, przerwanie go przyniosłoby nam bardzo dotkliwe straty.

O tym mówiłem dziennikarzowi „Dziennika”. Zrozumieli?

W 2007 roku za najbardziej uciążliwe uznane zostały: wydra, czapla, kormoran i bóbr. W ciągu przeprowadzonych w ostatnich czterech latach badań dowiedziono, że wzrasta uciążliwość bobra. Spada liczebność piżmaka, tak jak pisałem wypieranego przez norkę amerykańską. /obcy gatunek/.

Wg wyliczeń T. Krzywosz w artykule pt.  Dlaczego już mniej lubimy kormorany na jeziorach – stwierdził, że 30 osobników kormorana, a żyją w stadach, może zjeść w ciągu roku 2 tony ryb.

 

Zarybiamy, czy wina za brak ryb obarczamy bobry?

Zarybiamy czy oszukujemy zwalając brak ryb na dzikie zwierzęta – jak twierdzi Mareczek.

Przypomnę, że podczas zawodów Jesienny Lipień Łupawy w 2007 roku 114 zawodników złowiło ponad 400 wymiarowych lipieni i około 600 powyżej 25 cm.

Rocznie okręg słupski na zakup narybku i ryb wydaje ponad 400 tys. złotych W 2007 roku zarybiliśmy nasze rzeki około 2 milionami ryb łososiowatych. Do wód nizinnych wprowadziliśmy w tym roku 17 ton ryb.

Dodatkowo rzeki zostały zarybione 200 tys. smoltów ze środków Komisji Zarybieniowej Ministerstwa Rolnictwa.

 

Czy musiałem o tym pisać w ostatnich dniach 2007 roku? Oczywiście, że nie.

Jednak, jeżeli założymy, że istnieją trzy władze i czwarta to massmedia, to tylko ta ostatnią można kupić na egzemplarze i za niewielkie pieniądze. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby za te same pieniądze można było kupić, posła, sędziego lub premiera.

Bo czy Wiadomości Wędkarskie, które nie zauważyły problemu,  w numerze grudniowym piszą o poławianiu karpia, a na ostatniej  stronie dają przepis na karpia wigilijnego – wędkarze – nie wiecie jak zrobić karpia?

Świadomy rewanżu, za to co napisałem, Panie Marku „Zemsta jest rozkoszą bogów”,

Życzę naszej wędkarskiej prasie w 2008 roku aktywności i rzetelności w informowaniu wędkarzy. Ucieczki od brukowych nowinek a więcej kreatywności.

Wędkarzom obiektywnej oceny każdego tytułu i numeru.

 

Jeżeli istnieje zło – bo przecież każdy chce dobrze – to nie w organizacji takiej jak np. PZW, zło istnieje w nas – ludziach. Starajmy się więc być dla siebie dobrzy, szanujmy się.

Chyba nie mogę zapomnieć o opiniach kierowanych do mnie w sprawie Łeby.

Z życzeniem Dosiego Nowego Roku 2008, udanych połowów od 1 stycznia na naszych pięknych rzekach,

kłania się

Teodor Rudnik

 

p.s. nasze rzeki czekają na wędkarzy